No i co z tym pomaganiem?

Po co ta cała akc­ja- „Nowe dla Kasisi”? Gdzie Zam­bia, a gdzie my? Co nas obchodzi co dzieje się w jakimś afrykańskim sie­ro­cińcu? Ba, wzięliśmy się za zbiórkę kasy nie widząc, nie dotyka­jąc…. jedynie ufa­jąc w konieczność i sens pomo­cy. Od kilku­nas­tu dni „dobra ekipa” orga­nizu­je, planu­je, uzgad­nia, pro­mu­je, zaprasza i zachę­ca do włączenia się w niesie­nie pomo­cy.
Pomagamy, bo czu­je­my taką potrze­bę, czu­je­my sens kierowa­nia naszych wysiłków dla tych fak­ty­cznie potrze­bu­ją­cych. W tych cza­sach jest to luk­sus dla „poma­gacza” — nieść pomoc komuś, kto doceni każdy jej ułamek, bo każdy ułamek ma wiel­ki wpływ na życie ludzkie.
Inną wartoś­cią jest pomysł i real­iza­c­ja akcji. Nikt ci nic nie wskazu­je, nikt nie wyma­ga idio­ty­cznych biurokraty­cznych pro­ce­dur. Tu się po pros­tu robi robotę, która wprost przekła­da się na czy­jeś życie. To jest czyste niesie­nie pomo­cy!
Przy okazji naszej wspól­nej akcji „Nowe dla Kasisi” przy­pom­ni­ałem sobie jeden z memów krążą­cych w necie: „Trzy rzeczy, które w Polsce dzi­ała­ją — foto­syn­teza, graw­itac­ja oraz orga­ni­za­c­je pozarzą­dowe”. Dodam, że nieza­leżne orga­ni­za­c­je, których krę­gosłu­pem są ludzie „którym chce się chcieć”. I tak jest w naszym miasteczku — dzi­ałamy, pomagamy i cen­imy sobie własne zdanie i nieza­leżność. Może dlat­ego jesteśmy aut­en­ty­czni, w całej tej zaplanowanej i obłud­nej rzeczy­wis­toś­ci, która nas otacza…